Rzadko kiedy ktoś porównuje GIMP-a z Paintem, bo są to dwie rzeczy całkiem nieporównywalne. Ale że ojczyzną tego drugiego jest Redmod, nie przyznaje się on do swej denności.
– Jesteś głupi. – Powiedział. – I do tego nikt cię nie umie obsłużyć.
– Ciebie umie każdy używać, – Odpowiedział GIMP – ale rysowanie przy tobie zazwyczaj zacofuje mózg w rozwoju. Szesnaście przycisków na pasku narzędzi to chyba kompletne badziewiane rozwiązanie. I każdy guzik potrafi tyle co kot wypocił.
– A w czym niby ty jesteś lepszy, co?
– No widzisz, ja jestem stworzony dla grafików, i to tych porządnych. Ty zajmujesz się bazgrołami dzieciaków, i twoje IQ nie jest wyższe niż u zwykłego siedmiolatka. Twoi autorzy nie pomagają ci w polepszeniu się, ani zrozumieniu, że walisz o dno beczki softu do grafiki, bo od wersji 1.0 nic się nie zmieniłeś.
– Ja się nie zmieniłem? A nie widzisz ty ślepcu, że ładnie wyglądam?
– No tak. – Prychnął GIMP. – Programiści w końcu ruszyli zady i postanowili ożywić zombiaka. Ale dla mnie i tak zatrzymałeś się w rozwoju wewnętrznym dwadzieścia lat temu. Wtedy zresztą byłeś nawet bardziej rozbudowany niż teraz. Ale to dziwne, żeby tyle czasu czekali na unowocześnienie ikonek.
– Ciebie w ogóle nie zmieniali.
– Bo nie trzeba było. Wygląd nie jest zresztą ważny, bo liczą się funkcje. Ty nie masz ani jednego, ani drugiego. Nie mam pojęcia, czemu samozwańczy lider IT trzymał w systemie takie kiepskie oprogramowanie. Pewnie zacznie niedługo produkować jakąś kopię Photoshopa, tylko kilka razy droższą. I masz durną nazwę. Skoro zmieniali Write’a na WordPada, to ty powinieneś być jakimś Pointerem, albo PaintPadem.
– A ty to skąd masz taką bele jaką?
– Bele jaką? GIMP znaczy GNU’owy Program Manipulujący Zdjęciami. Ty jesteś Farbą, a masz możliwości wielobarwnego długopisu.
Paintowi już przestało odpowiadać towarzystwo. Chciał, żeby się GIMP odczepił, bo skrycie wiedział, że miał rację, ale żaden napuszony produkt Microsoftu nie przyzna racji freeware’owi.
– Ty masz możliwości grafficiarza. Odp*erdul się.
– Już wulgaryzujesz? Już ja ci dam!
GIMP złoił mu całe panel narzędzi, kolorów, i wszystko inne co miał, oraz na koniec, korzystając ze swej podzielności na trzy moduły, wycisnął wkurzającego Painta z komputera i został po nim tylko wpis w rejestrze, który zresztą mógł skasować pierwszy lepszy program do optymalizacji systemu.
1 komentarz:
Ja już nie wiem co mam napisać:) Ale poważnie to Twoje opowiadanie jest bardzo fajne i z odcinka na odcinek, coraz lepsze. Dzięki, że zrobiłeś tą część trochę dłuższą, ale mam nadzieję, że następna, będzie jeszcze bardziej długaśna:)
p.s
Zapraszam do mnie, jest już coś nowego:)
Pozdrowienia
Prześlij komentarz