Zawsze warto mieć na komputerze kilka przeglądarek internetowych. Z tym, czego nie zrobi jedna bez problemu poradzi sobie zapewne druga. Tak więc na platformie systemowej Windows XP zainstalowano dwie przeglądarki, Internet Explorer 7 i Firefoksa 2.
– Ty się chyba orientujesz, że jestem od ciebie lepszy i musisz przede mną ulec? – Powiedział IE.
– Czyżby? Kto ci takich bzdur naopowiadał? Projektant? Wcale nie jesteś lepszy, a jeśli nawet odrobinę, to wkrótce przestaniesz, bo, jak widzisz, programiści z Mozilli pracują cały czas. Microsoftowcy natomiast leżą \na tapczanach, bo nawet nie chce im się siedzieć, i zgarniają za to kasę. Chyba dlatego przez pięć lat odnawiali Painta.
Taka jest zazwyczaj natura programów open source – wygadane i pewne siebie. Zazwyczaj mają do tego pewne podstawy. IE natomiast, jak każdy wytwór Microsoftu uwielbiał się wywyższać i twierdził, że jest najlepszy, jaki może być, choć wiadomo, że tak być nie może.
– A co mnie obchodzą jacyś mozillowcy? Ja pochodzę z największej firmy informatycznej, jaka kiedykolwiek istniała...!
– Największym koncernem branży IT jest Google.
– E tam. Durna wyszukiwarka i nic więcej.
– Ja nie rozumiem jak to możliwe, że ty zostałeś stworzony pod koniec 2006 roku, a zatrzymałeś się kulturalnie na latach dziewięćdziesiątych.
– Wcale się nie zatrzymałem ty obdarty kawale futra! A jeśli nawet tak, to jestem od ciebie tysiąc razy ładniejszy.
– Tysiąc? A czy ty umiesz liczyć do dziesięciu? To co ci zrobili z paskiem narzędzi to już nie modernizacja, tylko durny wygłup. – Firefox wiedział co mówi.
– Wygłup? Wygłupem to był przede wszystkim silnik Gecko. Kto to wymyślił? Gekon to taki jaszczur, co łazi po szybach i trudno go oderwać. Więc ty jaki jesteś? Przylepisz się do jednej witryny i nie możesz pójść dalej?
– Trident też niczego sobie – prychnął Firefox. – Trójząb piętnaście lat temu wbił się w witrynę Microsoftu i nikt go jeszcze nie wyciągnął. Na co czekają ci idioci, aż jeszcze zardzewieje? Pozwiedzaj sobie Internet i zobacz jakie zdanie mają na twój temat internauci, którzy używają mnie.
No tak, coraz częściej firefoksowcy nazywają IE dziadostwem, a jego użytkowników dziadami uzależnionymi od MS. Internet Explorer dał w końcu upust swej głupocie i powiedział:
– To ty byłeś wygłupem od samego początku, z tymi ikonami bele jakimi.
– Ja sobie mogłem je przynajmniej zmieniać w dowolny sposób, bo jeśli kiedykolwiek wstąpiłeś na stronę Mozilli, to zobaczyłeś pewnie dziesiątki tysięcy skórek. A ta twoja przeźroczysta jest strasznie marna, łatwotłucząca, i zmienić ją może tylko Microsoft. A po za tym żadna przeglądarka prócz mnie nie ma słownika ortograficznego.
– Mi nie jest potrzebny, bo przecież można pisać w naszym kochanym Wordzie.
– Word kosztuje kilkaset złotych. Od takich jak ty pochodzą pokemony, które cofają się w rozwoju i zapominają ortografii z gramatyką. A na Wikipedii wyśmieją każdego, kto tego nie umie.
– Wikipedia to durnota, z której niczego nie można się dowiedzieć. Phi... – pogardził encyklopedią IE.
– No teraz to już przesadziłeś!
Z tymi słowami FF rzucił się na Explorera, który nie miał w sobie prawie nic, a ważył kilkanaście megabajtów. Firefox był lisem, a do tego ognistym, więc IE zadrapany, pogryziony i spalony wycofał się na obrzeża dysku twardego, z którego zręcznie go zepchnięto i wszystkie programy na tym komputerze już po wsze czasy miały spokój z bluźnierstwami produktu Microsoftu. Być może to samo stało się na komputerach niedoszłego LiS-u.
1 komentarz:
Ta część szczególnie mi się podobała. Cała była fajna, nie wiem do końca dlaczego:). To tak ogólnie. Mam nadzieję, że kolejne części będą już punktualnie dodawane:) Pozdrawiam
p.s
Dzięki za komentarz na temat mojego opowiadania:)
Prześlij komentarz